Recenzja "Nie ma" - Mariusza Szczygła



Książka Mariusz Szczygła „Nie ma” to opowieści o tym, co przeminęło, a jednocześnie trwa nadal. W myślach, wspomnieniach osób, które żyją dalej, w przedmiotach, które zostały. Szczygieł pochyla się nad nimi, czule dotyka i wydobywa pojedyncze historie, które w miarę poznawania tworzą wielobarwną tkaninę losów ludzi, miejsc i zmian.
Poznajemy historię czeskiej poetki Violi Fischerowej, która po samobójczej śmierci swojego męża, odkrywa potrzebę pisania poezji i w wieku sześćdziesięciu lat zaczyna zdobywać kolejne, czeskie nagrody literackie. Bohaterka innej opowieści — Ewa - odbiera śmierć najbliższych jako wyzwolenie od toksycznej rodziny dotkniętej chorobą alkoholizmu. Niesamowita historia secesyjnej wilii należącej do czeskiej rodziny arystokratów pokazuje, że nic nie oprze się upływowi czasu i nawet możni w jednej chwili mogą stracić wszystkie dobra, które ich do tej pory definiowały. Jednak nawet w takiej sytuacji można i należy zachować godność i człowieczeństwo, co pokazuje historia właścicielki willi - pani Mullerowej.
Jedną z piękniejszych historii jest ta o siostrach bliźniaczkach: Zofii i Ludwice Woźnickich, znanych pisarkach i chrzestnych matkach Jarosława i Lecha Kaczyńskich. Ich ścisła relacja pokazuje, jak bardzo symbiotyczne relacje łączą bliźniacze rodzeństwo. Kiedy odchodzi jedno z nich, to w jakimś stopniu umiera też część drugiej osoby.
Wstrząsający był dla mnie powrót do dawnego reportażu „Śliczny i posłuszny”, gdzie bohaterem był siedmioletni Tomek zakatowany przez macochę. Szczygieł nie tylko przypomniał wstrząsającą treść, ale poszedł tropem kobiety, jej historii i teraźniejszości. Z jego opowieści wyłonił się przerażający i wypaczony obraz wychowania, stosowania kar, oraz wywoływania poczucia winy. I oprawca, który nie rozumie, co zrobił źle, skoro wszystko robił dokładnie tak, jak go nauczono.

Mariusz Szczygieł podjął się napisania książki o tym, czego nie ma. Sam mówi o niej: „ ...To jest właśnie książka o życiu z "nie ma. Ktoś w życiu nie ma miłości, ktoś inny penisa, jeszcze ktoś nie ma grobu ojca, albo nie ma właściwej odmiany optymizmu.” Ale w tych wszystkich historiach, w tych brakach, wyczułam warstwę tego, co jest. Bo okazuje się, że przez definicję tego, czego „nie ma” można pięknie zdefiniować to, co „jest”.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja - Ciśnij piorunem nawet w śmierć

Recenzja - Wszystkie nasze obietnice, Colleen Hoover

"Nikt nie idzie". Recenzja