"Nikt nie idzie". Recenzja
"Nikt
nie idzie” to powieść obyczajowa skierowana do dorosłego
czytelnika, którego interesuje „normalne” życie zwykłych
ludzi, które miejscami się komplikuje przez źle dokonane wybory.
Widzimy więc życie Marzeny i Antoniego, które rozkwita, a
następnie powoli gaśnie. Poznajemy ich syna, Klemensa, ni to
dziecko, ni mężczyznę, człowieka nie rozwiniętego ani
społecznie, ani umysłowo. Możemy obserwować Olgę, która
dostrzeże w Klemensie coś wyjątkowego, których losy przetną się
w przedziwny sposób na skrzyżowaniu ulic.
Jakub
Małecki prowadzi nas przez strzępy zdarzeń, które w efekcie
tworzą barwną mozaikę żyć. Pisze o codzienności, szarej i
pogodnej, brutalnej i z drugiej strony pięknej w subtelny sposób.
Poznajemy historię głównej bohaterki, którą wcale nie jest
Marzena, jak się na początku wydaje. To niepełnosprawny mężczyzna
spaja wątki, to on jest osią wydarzeń, chociaż sam jako bohater
nie jest zbyt fascynujący. Fascynujące są za to emocje, które
wzbudza w ludziach. Jakub Małecki porusza trudny temat: osób
niesamodzielnych, zdanych na łaskę innych. Niektóre wydarzenia
pokazują, jak kruche jest ich poczucie bezpieczeństwa. I jak
dziwnie mogą potoczyć się losy ludzi, jak mogą spleść się
ścieżki z tymi, których znamy jedynie z tramwaju.
Moim
zdaniem to ważna, mądra książka, która zapada w pamięć. Wiele
wątków buduje rzeczywistość kilku osób, jednocześnie pokazując
nam ich przeszłość i teraźniejszość. Wiele w tym miękkich,
czasami niezrozumiałych emocji. I jedynie, do czego mogłabym się
przyczepić, to zakończenie. Jest tu motyw, który mi się podoba,
pewna klamra łącząca Klemensa z ojcem, ale jednocześnie czuję
niedosyt. Nic tu nie jest pewne, „co dalej?” chciałoby się
zapytać, ponieważ autor pozostawia nas z urwaną historią. Nie
jest to typowe zakończenie otwarte, które może nam sugerować
dalszy rozwój wypadków, a ucięcie w połowie fabuły –
przynajmniej w moim odczuciu.
Nie
można jednak zaprzeczyć, że „Nikt nie idzie” to książka
piękna, napisana dobrym stylem i językiem pasującym do historii.
Pełna niezrozumiałego ciepła historia, która mimo że
mówi o zranieniach, o ścieżkach, które nie zawsze są łatwe do
przejście, to jednak pozytywna w odbiorze. Zmuszająca do
zastanowienia nad grupą ludzi, o których na co dzień się nie
myśli. To poważny społeczny problem, ponieważ ci ludzie spychani
są na margines. Co się z nimi dzieje, gdy ich bliskich zabraknie?
To właśnie pytanie stawia Jakub Małecki, w interesujący sposób
przedstawiając dalsze losy Klemensa.
Komentarze
Prześlij komentarz