Jesienny motyl. Agata Suchocka
„Jesienny motyl” to powieść
obyczajowa skierowana do czytelników dorosłych, którzy wymagają
od literatury czegoś więcej niż tylko historii z happy endem.
Historia Lidii i Olgierda wciska się do głowy i długo nie chce z
niej wyjść. Zmusza do zastanowienia, co jest w życiu naprawdę
ważne i pokazuje, że samotność to coś więcej niż tylko pusty
pokój w dużym domu.
Główni bohaterowie spotykają się
przypadkiem, jak to bywa w życiu. I mimo że dzieli ich wszystko –
status społeczny, podejście do życia, praca, to jednak coś się
dzieje. Jakiś impuls każe Lidii, dobrze zarabiającej kobiecie,
kobiecie niezależnej, pięknej i samowystarczalnej, by zaprosiła
Olgierda, zarabiającego ciałem mężczyznę, do swojego domu.
Niewinna kąpiel zmienia się w relację, która zaskoczy czytelnika
i nie idzie na pewno w stronę, o której pomyśleliście. Bo w tej
powieści nie chodzi o romans, nie jest to kolejna odmiana
Kopciuszka, która kończy się dobrze. Nie. Tu nie znajdziecie
słodyczy, wręcz przeciwnie, Agata Suchocka uderzy Was między oczy
prawdziwym życiem. Niektórym się udaje. Wychodzą zwycięsko ze
zmagań z rzeczywistością. Innych dręczy poczucie winy tak silne,
że powoduje powolny rozkład.
Bohaterowie są nakreśleni dobrze. Lidię
można lubić bądź nie, nie jest krystaliczna, można powiedzieć,
że bywa szorstka, prze do przodu po trupach i nie wzbudza sympatii
na siłę. To ogromny plus, ponieważ pokazuje jej człowieczeństwo.
Z Olgierdem jest podobnie, mężczyzna nie jest jednoznaczny, jego
historia ma wiele odcieni, które mówią nam o tym, dlaczego stał
się tym, kim się stał.
Nie mogę napisać nic więcej, by nie
zdradzać fabuły, jednak pisarka porusza w powieści ważne tematy.
Jak życie może spieprzyć się w jednej chwili, czy pieniądze są w życiu potrzebne (bądź nie) i czy mogą nas
uratować. Zwraca uwagę na problem społeczny: jak bardzo staramy
się nie widzieć ludzi żebrzących na dworcach, jak mocno nimi
gardzimy? Nie staramy się zrozumieć, jak doszło do tego, że
mieszkają na ulicy. Wolimy odwrócić wzrok niż sypnąć
złotówkami, nawet jeśli mamy ich w nadmiarze.
Czasami jedna chwila może zmienić życie
człowieka.
To możliwe, choć rzadko w życiu bywa
tak pięknie. Historia, którą opowiedziała nam Agata, chrzęści
pod nogami, odbija się czkawką, jest jak blizna pozostawiona na
skórze. Takie książki powinno się czytać, poruszające, dobrze
napisane. I chociaż nieco mnie męczyło przeskakiwanie z
perspektywy na perspektywę, to jednak tylko drobny szczegół.
„Jesienny motyl” to powieść
wsiąkająca w czytelnika. O niej nie można tak łatwo zapomnieć,
szczególnie że niektóre obrazy sprawiają, że człowiek zaczyna
się bać. Bo Agata pokazuje coś najbardziej przerażającego na
świecie, jednak co, musicie przekonać się sami.
Polecam. Szczególnie że bohaterka ma na
imię Lidia, a ja tak kocham to imię.
Komentarze
Prześlij komentarz